Pozostałe dni świąt minęły nam
wszystkim w miłej rodzinnej atmosferze. Dowiedziałam się, że Mikołaj i Tom są
faktycznie spokrewnieni, ich ojcowie to bracia. Alexander zadecydował o nowym
sposobie ochrony. Miałam teraz jednego ochroniarza nie odstępującego mnie na
krok i dwójkę dalszych. Oczywiście rolę tego pierwszego pełnił Tom z wyjątkiem
lekcji, gdzie to Lola będzie podkradać mu posadę. Dziewczyna mimo bycia o
prawie dziesięć lat starszą została zapisana do akademii jako pierwszo roczna.
Stwierdzono, że dla wiadomości publicznej jednak to Mikołaj będzie kuzynem, a
Lola przyjaciółką rodziny. Podobieństwo między chłopcami dawało by zbyt wiele
do plotek, gdyby nie byli rodzinom. Mieliśmy zamieszkać w największym domku.
Cała nasza czwórka, Dante i Selene. Dyrektor Akademii wraz z Alexandrem
zadecydowali, że będę uczyć się magii pod okiem Mikołaja oraz, że Selene może
zostać wtajemniczona. Rzadko zdarzało się, że człowiek dowiadywał się o naszym
Steniu ale dla niej postanowiono zrobić wyjątek. Gaja nadal odwiedza mnie w snach,
nadal tak samo. Zniknęła jednak tajemnicza kobieta i czarny pokój.
Nadszedł wreszcie dzień powrotu do Akademii. Wszyscy już spakowani tłoczyli się w holu mojego domu. Zebrani żegnali się z moimi rodzicami, którzy dla bezpieczeństwa nie będą nam towarzyszyli.
-Pa mamo-łzy stanęły mi w oczach.- Pa tatusiu- uścisnęłam każde z osobna. To pożegnanie było dla mnie ciężkie. Bałam się, że nie zobaczę ich nigdy więcej.
Ze ściśniętym sercem i mokrymi od łez policzkami wsiadłam do czarnego Suva, a drzwi zamknęły się za mną. Tak samo jak rozdział w moim życiu. Już nie jestem Mariel Dogielle, córką Monik i Dallasa. Jestem księżniczka istot nadprzyrodzonych, ich przyszłą królową.
Droga minęła nam na wspólnych żartach i przekomarzankach. Zamilkliśmy dopiero po przekroczeniu bramy Akademii. Aleja z dębami zapierała dech w piersiach za każdym razem, wyłaniający się budynek robił wrażenie jeszcze większe, kiedy wiedziało się jaką tajemnicę skrywa.
Na parkingu czekał na nas William Cast, widziałam go drugo raz w życiu, dyrektor szkoły lubił się ukrywać. Miał na sobie nienaganny granatowy garnitur, który podkreślał błękit jego oczu, blond włosy takie same jak syna, były krótko i schludnie obcięte. Kiedy wyszliśmy z samochodów podszedł do mnie i krótko ukłonił.
-Witam księżniczko w moich progach, przykro mi, że dopiero teraz staje się to oficjalne- wmurowało mnie w nawierzchnię parkingu, dyrektor szkoły, jeden z głównych przełożonych Strażników właśnie mi się ukłonił.
-Will przestań, przecież widzisz, że dziewczyna nie ma pojęcia o co ci chodzi- skarcił go brat, jak można było się domyślić starszy.
-Przepraszam- naprawdę nie wiedziałam co mam robić.- Mnie również miło pana poznać osobiście, panie Cast- powiedziałam po prostu, mając nadzieję, że to wystarczy.
-Witaj synu- zwrócił się do Toma stojącego za moimi plecami.- Mam nadzieję, że odpowiednio wykonujesz swoje zadanie?
-Oczywiście ojcze- odpowiedział Tom krótko.
-Niestety obowiązki wzywają i muszę was już opuścić, do zobaczenia księżniczko- ponownie się ukłonił i odszedł.
Nigdy nie przyzwyczaję się do ludzi kłaniających się przede mną, to zbyt dziwne uczucie. Aleksander odjechał po krótkiej wymianie zdań ze strażnikami, wszyscy udaliśmy się do naszej małej wioski. Jednak Tom nie skierował się do naszego budynku, tylko dużej willi stojącej na końcu uliczki.
-Gdzie my idziemy?
-Przełożeni stwierdzili, że lepiej będzie jeżeli będziemy mieszkać wszyscy razem-wyjaśnił Tom idący tuż przy moim boku.
-Będziemy mieszkać tuż obok siebie- oznajmiła rozanielona Lola, która wyglądała zabawnie w różowym płaszczu i walizką z myszką Miki.-Poznam Selene! Musi być wspaniała skoro nie spanikowała i nie uciekła-zaśmiała się pod nosem.
Stanęłam jak wryta.
-Jak to Selene wie?-zwróciłam się do niej.
-Noo Dante miał wszystko jej opowiedzieć. Myślisz, że jak inaczej wyjaśnili by jej przeprowadzkę?
Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo właśnie doszliśmy pod drzwi wejściowe, z których wypadła burza rudych włosów i rzuciła mi się na szyję.
-Tak się cieszę, że wróciłaś!- zapiszczała tuż obok mojego ucha i mocno mnie przytuliła.
-Nie było mnie tylko tydzień- roześmiałam się, ale musiałam przyznać, że ja za nią też tęskniłam.
Moja przyjaciółki wprowadziła nas do środka. Naszym oczom ukazał się okazały hol, z którego dwie pary drzwi prowadziły do jakiś pomieszczeń, a szerokie, umiejscowione na środku schody prowadziły na pierwsze piętro.
-Całkiem tego nie rozumiem, ale nie możemy razem mieszkać- poskarżyła się.- Ten tutaj-wskazała na Toma.- Ma mieszać z tobą. To jest nie sprawiedliwe. Ja trenowałam karate!
Na jej ostatnie wyznanie wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-No co?- oburzyła się.- Mogłabym być lepszym ochroniarzem niż on.
-Nie sądzę Sel- odezwał się Dante, który właśnie do nas dołączył.
-Jeszcze Ci pokażę- odgroziła się chłopakowi.- Chodźcie, pokażę wam dom.
Zaprowadziła nas na pierwsze piętro, gdzie znajdowało się czworo drzwi prowadzących do sypialni.
-Wnętrze wszystkich pokoi osobiście projektowałam, mam nadzieję, że dobrze udało mi się trafić-otwarła drzwi to pierwszej sypialni.- To jest pokój Loli- oznajmiła radośnie.
Fioletowłosa wpadła do pokoju, usłyszeliśmy pisk i wszyscy wpadliśmy do pokoju. Znaleźliśmy się w różowym królestwie Loli. Ściany miały przyjemny kolor pudrowego różu, meble były białe, na łóżku leżała pościel z myszką Miki, a na środku pokoju leżał kudłaty, fluorescencyjny, różowy dywan.
-Tu jest cudownie!- zapiszczała i porwała Sel w objęcia.- Dziękuję!- powtarzała w kółko.
-Cieszę się, że Ci się podoba. Jedynym minusem tego pokoju jest łazienka- oznajmiła,
-Dlaczego?- zapytała podejrzliwie strażniczka.
-Tak jakby jest również połączona z pokojem Mikołaja- powiedziała niechętnie.
-No, to będzie zabawa- stwierdził blondyn i podążył w stronę łazienki i do swojego pokoju. Po chwili wrócił do nas z szerokim uśmiecham na twarzy.- Skąd wiedziałaś?- zapytał tylko.
-Poprosiłam o trochę informacji o was- przyznała się niechętnie.
-Dziękuję- powiedział szczerze, jeszcze nie widziałam u niego emocji tak rysujących się na twarzy.
-O co chodzi?- nie mogłam wytrzymać.
-Idź i sama zobacz- zachęcił mnie.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam na jednej ze ścian czarno-białe zdjęcie panoramy New York'u rozpościerającej się jakby z jakiegoś okna,
-Moja mama tam mieszka, rzadko się z nią widuję, taki widok można zobaczyć z mojej sypialni w jej mieszkaniu- wyjaśnił mi.
-To naprawdę niezwykłe.
Później zaprowadziła mnie i Toma do naszego pokoju, który był taki sam jak jego w poprzednim miejscu. Do końca dnia siedzieliśmy w salonie rozmawiając i śmiejąc się.
-Musisz się do nich zbliżyć. Dowiedz się co robią, co jedzą. Dowiedz się czy księżniczka wie o nas. Zaatakuj w odpowiednim momencie- oznajmił mój zleceniodawca. Jak zawsze siedział rozparty w skórzanym fotelu przed mahoniowym biurkiem. Miał na sobie czarny garnitur, czarną koszule i krawat. Na klapie przypięta była zawsze obecna przypinka, czarna orchidea ze złotymi brzegami. Taka sama była wytatuowana na moim ciele w dniu dziesiątych urodzin.
-Rozumiem. Mogę odejść?- grzecznie zapytałem.
-Tak, wracaj do pracy- odpowiedział mi i machnął ręką na znak, że mogę opuścić pokój.
Kiedy miałem przekroczyć próg jego gabinetu dodał
-Jesteśmy z ciebie dumni za wykonanie akcji zmiennokształtna.
Wyszedłem z pokoju z szerokim uśmiechem. Dostać pochwałę od Niego było największym wyróżnieniem.
Nadszedł wreszcie dzień powrotu do Akademii. Wszyscy już spakowani tłoczyli się w holu mojego domu. Zebrani żegnali się z moimi rodzicami, którzy dla bezpieczeństwa nie będą nam towarzyszyli.
-Pa mamo-łzy stanęły mi w oczach.- Pa tatusiu- uścisnęłam każde z osobna. To pożegnanie było dla mnie ciężkie. Bałam się, że nie zobaczę ich nigdy więcej.
Ze ściśniętym sercem i mokrymi od łez policzkami wsiadłam do czarnego Suva, a drzwi zamknęły się za mną. Tak samo jak rozdział w moim życiu. Już nie jestem Mariel Dogielle, córką Monik i Dallasa. Jestem księżniczka istot nadprzyrodzonych, ich przyszłą królową.
Droga minęła nam na wspólnych żartach i przekomarzankach. Zamilkliśmy dopiero po przekroczeniu bramy Akademii. Aleja z dębami zapierała dech w piersiach za każdym razem, wyłaniający się budynek robił wrażenie jeszcze większe, kiedy wiedziało się jaką tajemnicę skrywa.
Na parkingu czekał na nas William Cast, widziałam go drugo raz w życiu, dyrektor szkoły lubił się ukrywać. Miał na sobie nienaganny granatowy garnitur, który podkreślał błękit jego oczu, blond włosy takie same jak syna, były krótko i schludnie obcięte. Kiedy wyszliśmy z samochodów podszedł do mnie i krótko ukłonił.
-Witam księżniczko w moich progach, przykro mi, że dopiero teraz staje się to oficjalne- wmurowało mnie w nawierzchnię parkingu, dyrektor szkoły, jeden z głównych przełożonych Strażników właśnie mi się ukłonił.
-Will przestań, przecież widzisz, że dziewczyna nie ma pojęcia o co ci chodzi- skarcił go brat, jak można było się domyślić starszy.
-Przepraszam- naprawdę nie wiedziałam co mam robić.- Mnie również miło pana poznać osobiście, panie Cast- powiedziałam po prostu, mając nadzieję, że to wystarczy.
-Witaj synu- zwrócił się do Toma stojącego za moimi plecami.- Mam nadzieję, że odpowiednio wykonujesz swoje zadanie?
-Oczywiście ojcze- odpowiedział Tom krótko.
-Niestety obowiązki wzywają i muszę was już opuścić, do zobaczenia księżniczko- ponownie się ukłonił i odszedł.
Nigdy nie przyzwyczaję się do ludzi kłaniających się przede mną, to zbyt dziwne uczucie. Aleksander odjechał po krótkiej wymianie zdań ze strażnikami, wszyscy udaliśmy się do naszej małej wioski. Jednak Tom nie skierował się do naszego budynku, tylko dużej willi stojącej na końcu uliczki.
-Gdzie my idziemy?
-Przełożeni stwierdzili, że lepiej będzie jeżeli będziemy mieszkać wszyscy razem-wyjaśnił Tom idący tuż przy moim boku.
-Będziemy mieszkać tuż obok siebie- oznajmiła rozanielona Lola, która wyglądała zabawnie w różowym płaszczu i walizką z myszką Miki.-Poznam Selene! Musi być wspaniała skoro nie spanikowała i nie uciekła-zaśmiała się pod nosem.
Stanęłam jak wryta.
-Jak to Selene wie?-zwróciłam się do niej.
-Noo Dante miał wszystko jej opowiedzieć. Myślisz, że jak inaczej wyjaśnili by jej przeprowadzkę?
Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo właśnie doszliśmy pod drzwi wejściowe, z których wypadła burza rudych włosów i rzuciła mi się na szyję.
-Tak się cieszę, że wróciłaś!- zapiszczała tuż obok mojego ucha i mocno mnie przytuliła.
-Nie było mnie tylko tydzień- roześmiałam się, ale musiałam przyznać, że ja za nią też tęskniłam.
Moja przyjaciółki wprowadziła nas do środka. Naszym oczom ukazał się okazały hol, z którego dwie pary drzwi prowadziły do jakiś pomieszczeń, a szerokie, umiejscowione na środku schody prowadziły na pierwsze piętro.
-Całkiem tego nie rozumiem, ale nie możemy razem mieszkać- poskarżyła się.- Ten tutaj-wskazała na Toma.- Ma mieszać z tobą. To jest nie sprawiedliwe. Ja trenowałam karate!
Na jej ostatnie wyznanie wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-No co?- oburzyła się.- Mogłabym być lepszym ochroniarzem niż on.
-Nie sądzę Sel- odezwał się Dante, który właśnie do nas dołączył.
-Jeszcze Ci pokażę- odgroziła się chłopakowi.- Chodźcie, pokażę wam dom.
Zaprowadziła nas na pierwsze piętro, gdzie znajdowało się czworo drzwi prowadzących do sypialni.
-Wnętrze wszystkich pokoi osobiście projektowałam, mam nadzieję, że dobrze udało mi się trafić-otwarła drzwi to pierwszej sypialni.- To jest pokój Loli- oznajmiła radośnie.
Fioletowłosa wpadła do pokoju, usłyszeliśmy pisk i wszyscy wpadliśmy do pokoju. Znaleźliśmy się w różowym królestwie Loli. Ściany miały przyjemny kolor pudrowego różu, meble były białe, na łóżku leżała pościel z myszką Miki, a na środku pokoju leżał kudłaty, fluorescencyjny, różowy dywan.
-Tu jest cudownie!- zapiszczała i porwała Sel w objęcia.- Dziękuję!- powtarzała w kółko.
-Cieszę się, że Ci się podoba. Jedynym minusem tego pokoju jest łazienka- oznajmiła,
-Dlaczego?- zapytała podejrzliwie strażniczka.
-Tak jakby jest również połączona z pokojem Mikołaja- powiedziała niechętnie.
-No, to będzie zabawa- stwierdził blondyn i podążył w stronę łazienki i do swojego pokoju. Po chwili wrócił do nas z szerokim uśmiecham na twarzy.- Skąd wiedziałaś?- zapytał tylko.
-Poprosiłam o trochę informacji o was- przyznała się niechętnie.
-Dziękuję- powiedział szczerze, jeszcze nie widziałam u niego emocji tak rysujących się na twarzy.
-O co chodzi?- nie mogłam wytrzymać.
-Idź i sama zobacz- zachęcił mnie.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam na jednej ze ścian czarno-białe zdjęcie panoramy New York'u rozpościerającej się jakby z jakiegoś okna,
-Moja mama tam mieszka, rzadko się z nią widuję, taki widok można zobaczyć z mojej sypialni w jej mieszkaniu- wyjaśnił mi.
-To naprawdę niezwykłe.
Później zaprowadziła mnie i Toma do naszego pokoju, który był taki sam jak jego w poprzednim miejscu. Do końca dnia siedzieliśmy w salonie rozmawiając i śmiejąc się.
***
-Dotarli na miejsce, szefie. Jakie są nowe rozkazy?- zapytałem nie chcąc
słyszeć odpowiedzi.-Musisz się do nich zbliżyć. Dowiedz się co robią, co jedzą. Dowiedz się czy księżniczka wie o nas. Zaatakuj w odpowiednim momencie- oznajmił mój zleceniodawca. Jak zawsze siedział rozparty w skórzanym fotelu przed mahoniowym biurkiem. Miał na sobie czarny garnitur, czarną koszule i krawat. Na klapie przypięta była zawsze obecna przypinka, czarna orchidea ze złotymi brzegami. Taka sama była wytatuowana na moim ciele w dniu dziesiątych urodzin.
-Rozumiem. Mogę odejść?- grzecznie zapytałem.
-Tak, wracaj do pracy- odpowiedział mi i machnął ręką na znak, że mogę opuścić pokój.
Kiedy miałem przekroczyć próg jego gabinetu dodał
-Jesteśmy z ciebie dumni za wykonanie akcji zmiennokształtna.
Wyszedłem z pokoju z szerokim uśmiechem. Dostać pochwałę od Niego było największym wyróżnieniem.
WOW! Nareszcie coś się dzieje! Wielki plus u mnie zdobyłaś dzięki końcówce :) Ale nie byłabym sobą gdybym nie napisała co jest minusem. Więc tak. Widać że masz pomysł na historię, a nie piszesz co ci przyjdzie do głowy w danym momencie. Masz też talent, ale twoje pisanie zdecydowanie wymaga dopracowania. Często przeplatasz czasy. Mariell raz opowiada historię w czasoe teraźniejszym a zaraz potem w przyszłym. Po za tym, jakby to powiedzieć. Twoje opisy sytuacji są suche i zbyt krótkie. Za to opisywanie miejsc czy postaci wychodzi ci świetnie. Nie zrozum mnie źle. Nie pisze tego żeby cię zniechęcić do pisania, bo historia jest świetna i z pewnością będę kontynuować jej czytanie, ale może po napisaniu rozdziału powinnaś poświęcić kilka minut na jego korekte lub po prostu kogoś do tego 'zatrudnić'?
OdpowiedzUsuń-Mara
Cieszę się, że napisałaś :D Naprawdę dziękuję za pełną opinię, to wiele znaczy. Obiecuję, że spędzę więcej czasu nad opisami sytuacji i zdecydowanie więcej nad korektą.
OdpowiedzUsuń