poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział 31

O tej porze teren akademii był opustoszały, na niebie nie było ani jednej chmury, księżyc w pełni oświetlał nam drogę. Szłam z przodu w towarzystwie Loli , a za nami podążali dwaj strażnicy.
 W przeciągu tego tygodnia dowiedziałam się, że każdego dnia o 22:00 następuje zmiana Strażników, mamy nadzieję, że uda nam się prześlizgnąć niezauważonym. Niby posiadam kartę, ale bez wyjaśnienia powodu i wpisania mojej wizyty do protokołu nikt by mnie nie wpuścił, a jeżeli ten kogo sprawdzamy może nam zagrozić to lepiej żeby nie wiedział co robimy, a obowiązek sprawdzenia nas ma strażnik wpuszczający , a kończąc wartę oddaje swój protokół, więc jeśli wszystko się uda jedynie strażnik, który świeżo zaczął zmianę będzie wiedział o naszej obecności. 
Aiden zrównał się z nami i przybliżył się do mnie.
-Jesteś pewna, że to się uda?- zapytał szeptem.
-Nie, ale mam taką nadzieję- uśmiechnęłam się do niego szeroko.- Jeżeli chcesz z nami zostać musisz przyzwyczaić się do tego, że nic, nigdy nie jest pewne.
-Dla księżniczki zdołam to zrobić- on również się uśmiechnął i wrócił do Mikołaja.
Archiwum miało mieścić się w ukrytych piwnicach, do których można było się dostać poprzez domek, o którym wszyscy myśleli, że jest składzikiem dozorcy. W rzeczywistości w środku aż roiło się od strażników. 
Kiedy dotarliśmy na miejsce drzwi były otwarte, a ze środka wylewało się światło.
-Czy to tak powinno wyglądać?- dało się wyczuć niepokój w głosie Mikołaja.
-Nie wydaje mi się- odpowiedziała mu Lola i cała trójka popatrzyła na mnie, wzrokiem pytając co robimy.
-Coś mogło się stać, trzeba to sprawdzić- powiedziałam im, a oni tym razem wymienili spojrzenia między sobą. 
-Lola, zostań z Mariel, a my idziemy zobaczyć o co chodzi- poinstruował drużynę i ruszył w stronę domku, a za nim Aiden. 
Razem ze Strażniczką zostałyśmy w cieniu drzew patrząc jak nasi towarzysze znikają w jasnym pomieszczeniu. 
-Słyszysz coś?- zapytałam ją po chwili, która wydawała się dla mnie wiecznością.
-Nic, nawet ich kroków. Nie słyszę również odgłosów walki, więc to chyba dobrze.
-To dlaczego jeszcze ich nie ma?
Jakby na zawołanie obydwie usłyszałyśmy szelest drzew, niestety nie dochodził on od strony domku tylko zza naszych pleców. Lola zaczęła się pomału odwracać z ręką na pistolecie.
-Co ty tu robisz?- usłyszałam syk wydobywający się z jej ust.
-Szliście przez teren szkoły, każdy was mógł zobaczyć. Ciesz się, że to byłem ja- usłyszałam znajomy głos, nie musiałam się nawet odwracać.
-Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie, co tu robisz?- nie dawała za wygraną.
-Chciałem sprawdzić co robicie. Nie bez powodu zwiedza się kampus z trójką uzbrojonych strażników.
-Zamierzasz na nas donieść? Aż takie pranie mózgu zdążyła ci zrobić w ciągu tygodnia?- nie mogłam powstrzymać się przed zabraniem głosu, ale nadal nie odwróciłam  się w stronę intruza.
-Nikt nie musiał mi robić prania mózgu, wiem, że coś knujecie. Takie podejrzenia wymagają raportu- używał tonu niegdyś zarezerwowanego dla jego ojca, był zimny i niedostępny.
-Niech w twoim raporcie lepiej znajdzie się wzmianka o tym, że ktoś rzucił urok na strażników i włamał się do archiwum- do rozmowy dołączył się Mikołaj, który właśnie do nas szedł w towarzystwie Aiden’a i jeszcze jednej osoby. 
-Bo co bawimy się w niepotrzebne określenia. Mariel, dlaczego to zrobiłaś?- tego już było za wiele. Gwałtownie się obróciłam i stanęłam twarzą w twarz z Tomem.
-Nawet nie próbuj oskarżać mnie o coś co zrobiła twoja podopieczna- wycedziłam przez zęby, bezbłędnie rozpoznając postać prowadzoną przez mojego nowego strażnika.
Tom wytrzeszczył oczy, wyglądał jakby nie mógł uwierzyć w to co widzi.  Karin podeszła do niego i wzięła go za rękę.
-Następnym razem nam się uda, kochanie- powiedziała i pociągnęła go w stronę parku.
Stałam jeszcze przez chwilę patrząc się jak odchodzą.
-Wszystko ok?- poczułam czyjąś dłoń na ramieniu i pokrzepiający ton głosu.
-Tak- odpowiedziałam i odwróciłam się do Aiden’a.- Chodźmy nadal mamy misję do wykonania- uśmiechnęłam się szeroko.
-Co robimy ze strażnikami?- zapytał Mikołaj.
-Karin miała całkiem dobry plan, sama nie chciałam tego robić, bo uroki na ludziach to nic przyjemnego. Jednak ona go już rzuciła, ja tylko go zdejmę i upewnię się, że nikt nie będzie nas pamiętał. 
-Jesteś tego pewna?- dopytywała się Lola.
-Spokojnie, nie zrobię  im krzywdy. Umiem już naprawdę dużo. To idziemy?
-Panie przodem- Mikołaj nadal nie wyglądał na przekonanego.
Weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia, w którym mieściło się coś na kształt recepcji, gdzie na fotelu smacznie spał strażnik, a przynajmniej tak to wyglądało, oraz winda. Ruszyliśmy w stronę tego drugiego. 
-To czego szukamy?- zapytał Aiden, który jako jedyny nie był wtajemniczony. 
-Informacji na temat Tiny, Jane, Jake’a i Gai. Może przy okazji uda nam się dowiedzieć czego szukała Karin.
Mikołaj i drugi strażnik wymienili między sobą niepewne spojrzenia.
-I tak nic przed nią nie ukryjecie- do rozmowy włączyła się Lola.- No już Mikołaj, mów.
-Kiedy ją znaleźliśmy trzymała trzy teczki, Toma, swoją i Twoją- zaczął strażnik.- Wiem, nic nadzwyczajnego. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Ona coś przy nich majstrowała za pomocą magii. Sprawdziłem je. Wymazała z nich informację o swoim zniknięciu, tym, że Tom był twoim Strażnikiem. 
-Dlaczego miała by to robić, przecież każdy dobrze wie jak było naprawdę- zdziwiła się Lola.
Winda już po raz trzeci zamknęła i otwarła drzwi, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Za czwartym dźwiękiem oznajmiającym, że powinniśmy wyjść tak właśnie zrobiłam. 
-Nie to teraz nas obchodzi- powiedziałam to zbyt ostro aby uwierzyli, że naprawdę mało mnie to obeszło.- Rozdzielmy się, tak będzie szybciej. Razem z Lolą sprawdzimy Gaje i Tine, wy zabierzecie się za pozostałą dwójkę. 
Ruszyłyśmy z Lolą w stronę komputera aby dowiedzieć się gdzie szukać odpowiednich dokumentów. Włączyłyśmy jeden z laptop leżących na długim stole. 
-Jesteś pewna, że nie chcesz o tym porozmawiać?
-Jestem pewna, że nie chcę tego teraz- odpowiedziałam już nieco przyjaźniej. 
-Czego dokładnie szukamy?
-Przede wszystkim danych na temat opiekunów Gai. Skoro Strażnicy nie chcieli mi powiedzieć, że mam siostrę to tym bardziej nie powiedzą mi kto się nią opiekował. 
Lola wpisała odpowiednie hasło i zalogowała się do sieci. Wpisała dane Gai, a naszym oczom ukazało się jej zdjęcia i wiele innych dokumentów, między innymi z dochodzenia  dotyczącego jej śmierci. Strażniczka otwarła plik z danymi osobowymi. 
-Fingido- przeczytała Lola.- Tak brzmiało jej zastępcze nazwisko, ale nie ma tu nic o opiekunach. 
-Może poszukaj rodziny Fingido?
Na pulpit wyskoczyły kolejne informacje i zdjęcia, tym razem dwójki dorosłych osób i Gai. Obydwoje byli wysocy o blond włosach i brązowych oczach, całkiem do niej nie podobni.  
-Przynajmniej to ich prawdziwe nazwisko. Są Strażnikami, od czternastu lat opiekowali się Gają.
Moja Strażniczka czytała wszystko na głos, mimo iż sama mogłam to zrobić.
-Mieszkają zaledwie trzy godziny drogi stąd- ucieszyłam się.
-Mariel! Chyba o tym nie myślisz!- nie wyglądała na zadowoloną.- Nie mam mowy, że damy ci się z nimi spotkać.
-Dlaczego nie?- obruszyłam się.- Chciałabym tylko z nimi porozmawiać.
-A co jeśli są po stronie Casta?
-Jeszcze nie ma żadnych stron. Nie prowadzę z nim otwartej wojny. Jeszcze.
-Zapisze ich adres. Jednak nie mówię, że wizyta u nich to dobry pomysł.
-Musze się dowiedzieć możliwie jak najwięcej o moich rodzicach. Moich zastępczych pilnują tak, że na pewno nie zdołam z nimi normalnie porozmawiać. Zostają mi państwo Fingido. 
-Zobaczymy co da się zrobić.
Przez kolejną godzinę szukałyśmy informacji na temat Tiny, jednak nie znalazłyśmy tego zbyt wiele. Po tym czasie przeniosłyśmy się na poszukiwania dokumentów w wersji papierowej, ale tam również nie było nic, czego byśmy nie wiedzieli. Jak na manie Strażników o wiedzeniu wszystkiego, o wszystkich ta dziewczyna była prawdziwa zagadką. 
Około północy poddałyśmy się i postanowiłyśmy poszukać chłopaków. Archiwum było olbrzymie, wydawać by się mogło, że ciągnie się pod całym terenem Akademii. Kiedy nareszcie udało nam się ich znaleźć obydwoje siedzieli z nosami w teczkach.
-Macie coś?- zapytałam siadając na ziemi obok Mikołaja.
-Nic nowego-odpowiedział nie odrywając wzroku od kartki.- O Jane nie ma prawie nic, Jake jest czysty jak łza.
-To nad czym tak siedzicie?- zapytała Lola.
-Nad historią rodziny Jake’a- dołączył się Aiden.- Mieli kilka naprawdę mrocznych tajemnic.
-Przez jakiś czas działali nawet w ruchu przeciwko monarchii czarownic, chcieli obalić twoją rodzinę i sami zająć tron- zaczął opowieść pierwszy ze Strażników.
-Jednak twój dziadek powstrzymał ich i pozbawił tytułu szlacheckiego- dodał drugi.
-A twoi rodzice przywrócili im go, bojąc się, że w ramach zemsty obalą młodą królową i jej męża.
-Widzę, że dobrze się bawiliście- zaśmiała się Lola.
-To jest naprawdę ciekawe!- bronił się nowy strażnik.
-Dobrze, że znaleźliście wspólny język- ucieszyłam się, że Mikołaj tak szybko się z nim dogadał. Zależało mi na tym żebyśmy mogli sobie ufać i żeby nikt nie doprowadził do sytuacji podobnej do tej z Tomem.- Jednak czas już na nas.
Podnieśliśmy się z podłogi, chłopcy powkładali dokumenty na półki i udaliśmy się do windy. W recepcji zajęłam się nieprzytomnym strażnikiem.
-Jesteś pewna, że wydobrzeje?- martwiła się Strażniczka.
-Tak. Za godzinę się obudzi i nie będzie pamiętał co się stało. Udało wam się usunąć nagranie z kamer?- zwróciłam się do Strażników, którzy majstrowali przy komputerze.
-Tak, mam nadzieję, że ze wszystkich kopi zapasowych- odpowiedział mi Mikołaj.
-To wracajmy, padam z nóg- zaczęła marudzić Lola.
W domu zastaliśmy Selene i Dantego czekających na nas w salonie. Obydwoje mieli niezbyt zadowolone miny. 
-Coś się stało?- zapytałam chociaż nie chciałam znać odpowiedzi. Miałam dość dramatów w ostatnim czasie.
-Sprzątałam sypialnię twoją i Toma- zaczęła Selene.- Chciałam żebyś tam wróciła, więc wyrzucałam wszystkie jego rzeczy. Natrafiłam na to i pomyślałam, że będziesz chciała to zatrzymać.
Selene wręczyła mi karton wypełniony notesami.
-To są dzienniki, które prowadził jeszcze przed twoim przydziałem i w trakcie jego. Musiał mieć powód żeby je tu zostawić. Strażnik nie ma prawa zapominać o takich sprawach.
Przyjęłam od Sel pakunek i ruszyłam do sypialni, teraz już tylko mojej. Włożyłam karton pod łóżko. Jeszcze nie byłam gotowa dowiedzieć się co kryją wspomnienia Toma.

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń