Cztery czarne ściany otaczające mnie. Czarna kanapa
stojąca naprzeciw kominka, przed nią drewniany stolik, a na nim koperta.
Próbuję po nią sięgnąć, jednak na drodze staje mi kobieta. Bardzo blada, o
długich czarnych włosach, jej oczy są żółte, błyszczą w świetle ognia.
-To jeszcze nie jest czas- odzywa się, jej głos jest wyraźny, bardzo dojrzały.
-Dlaczego?- pytam, choć wcale nie chcę tego robić.
-Przyjdzie czas na poznanie prawdy.
-Jakiej prawdy?
-Nie teraz moja kochana- odpowiada mi i rozpływa się.
-Nie- krzyczę za nią.
-Mariel obudź się!- słyszę głos Toma, który potrząsa
moimi ramionami.- Już dobrze, jesteś bezpieczna.
Otwieram oczy, widzę jego niebieskie tuż przed moimi. Uśmiecha się do mnie
szeroko.
-Znów ten sam?- pyta opadając na poduszki.
-Tak- odpowiadam i kładę głowę na jego ramieniu.
Od kilku dni co noc śni mi się ten sam sen. Czasami po prostu się budzę,
czasami krzyczę przez sen. Nasza przeprowadzka jest w toku, więc nadal śpię u
Toma. Selene dniami i nocami urządza nasz pokój, nie dając mi do niego wejść.
Za tydzień przerwa świąteczna, której nie mogę się już doczekać. Stęskniłam się
za moimi rodzicami. Dzwonię to nich co weekend, ale to nie to samo. Nie mogę im
powiedzieć o tym co się stało. Dyrektor osobiście poprosił mnie o milczenie. Uczniom
powiedziano, że Gaja przeniosła się do innej szkoły. Na domiar złego, do
akademii wróciła Karin. Zachowuje się jakby nie znała Toma ani Dantego, jej
zdjęcia zniknęły z kominka. Nikt nie zadaje zbędnych pytań. Jakby dla
wszystkich było normalne, że ktoś znika i pojawia się po długiej nieobecności
bez wyjaśnienie.
-Zaśniesz jeszcze tej nocy?- pyta Tom przerywając moje rozmyślanie.
-Która godzina?- chcę wiedzieć, czy ma to jeszcze jakiś sens.
-Dochodzi 5- odpowiedział.
-Dzisiaj była dla mnie łaskawa, pozwoliła mi się wyspać- czuję jak klatka
piersiowa trzęsie się kiedy on się śmieje.
-Czyli mam rozumieć, że nie?
Kiwam głową w odpowiedzi i delikatnie go całuję.
-A to za co?- pyta ze zdziwieniem w głosie. Od tygodni jedyną czułością z mojej
strony było zasypianie z głową na jego ramieniu. Może wydać się to dziwne, ale
musiałam poukładać sobie wszystko w głowie.
-Za to, że jesteś- odpowiedziałam, a w nagrodę dostałam kolejnego buziaka.
-Teraz już mi nie będziesz uciekać?- zapytał ze szczerą nadzieją.
-Nie mam zamiaru- uśmiechnęłam się do niego i mocno wtuliłam w jego ramiona.
Czułam się przy nim bezpieczna. Od czasu spotkania z nieznajomym nie odstępował
mnie na krok, po za lekcjami. Kiedy już odstawiał mnie do domku, przejmował
mnie Dante, a Tom znikał w gabinecie swojego ojca. Dwa razy próbowałam
dowiedzieć się co tam robi, ale za każdym razem mówił mi, że dowiem się w swoim
czasie, więc się poddałam.
-Wstawać lenie!- do pokoju wpadła Selena.
-Co się dzieje?- usłyszałam rozespany głos Toma, który musiał ponownie zasnąć.
-Meble przyjechały!- wykrzyknęła zachwycona dziewczyna.- Chyba nie karzesz
nosić ich nam, dziewczyną?
-Za chwilę zejdę, daj mi się obudzić- jęknął chłopak, zakrywając głowę
poduszką.
-Faceni- prychnęła rudowłosa wychodząc z pokoju.
Podniosłam z twarzy poduszkę i uważnie przyglądnęła się twarzy Toma.
-Co się tak krzywisz?- zapytałam.- Nie podoba ci się odrobina ciężkiej pracy?
-Nie o to chodzi mądralo- nadal z zamkniętymi oczami uśmiechnął się.
-To o co?- dopytywałam.
-Skoro przyjechały wasze meble, to zostawisz mnie tu samego- odpowiedział mi, a
ja się roześmiałam.- To nie jest śmieszne- zbuntował się.
-Jest- zaczęłam dźgać go palcem w brzuch.- Wielki, silny mężczyzna, a boi się
spać samemu.
Niestety moje zaczepki nie przyniosły nic dobrego. Tom zachęcony zaczął mnie
łaskotać i kazać obiecać, że się nie przeniosę. Nie to, że nie chciała, ale nie
mogłam mu dać tej satysfakcji, więc odmawiałam, a on co raz bardziej mnie
łaskotał. W końcu został przeze mnie zrzucony z łożka.
-Dobrze ci tak- ogłosiłam triumfalnie i owinęłam się kołdrą.
-Skoro ja wstaję to ty też.
-Nie mogę przecież zobaczyć mebli. Popsułabym niespodziankę Selene- pokazałam
mu język i odwróciłam się w druga stronę.
-Jędza!- usłyszałam jego głos i trzaśnięcie drzwi.
Już dawno nie miałam tak dobrego humoru. Szczery śmiech i obecność Toma, była
lekarstwem na moje rany. Gaja przestała towarzyszyć mi na każdym kroku, nie
widziałam jej w każdej mijającej mnie osobie. Wyniosła się ze snów, na rzecz
tajemniczej kobiety.
Postanowiłam nie myśleć o tym dzisiaj. Wstałam z łóżka, zgarnęłam ubrania z
komody i ruszyłam do łazienki. Od jakiegoś czasu nie zważałam na to co ubieram.
Jednak chciałam to zmienić. Mimo tego, że zbliżała się połowa grudnia, nie
spadł jeszcze śnieg, a na polu było całkiem ciepło. Postawiłam, więc na
granatową sukienkę i ciepły czarny sweter. Włosy porządnie rozczesałam i tak je
zostawiłam. Wychodząc z pokoju wciągnęłam na stopy ulubioną parę czarnych
conversów.
-Nie wchodź tu!- usłyszałam krzyk Selne przez drzwi naszego nowego pokoju.
-Spokojnie nie miała takiego zamiaru- odpowiedziałam jej radośnie.
W salonie dostrzegłam zdziwionego Dantego.
-Kto podmieniła nam Mariel?- zawołał zapewne do Toma, który właśnie wychodził z
kuchni z dwoma kubkami kawy.
-Nie mam pojęcia, ale chyba nie zgłoszę zaginięcia- drażnił się ze mną.
-Mądra decyzja stary- dołączył do niego przyjaciel.
-Kawy?- zapytał mnie mój chłopak wyciągając w moim kierunku parujący kubek.
-Ey ona miała być moja- pisnął brunet z kanapy.
-Już za późno- uśmiechnęłam się złośliwie i wzięłam łyka kawy.- Mmm, pycha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz