sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 16

Blada postać o długich czarnych włosach, pojawia się w czarnym pokoju. Patrzy prosto w moje oczy, swoimi kocio żółtymi. Pomału wyciągnęła rękę i położyła ją na moim ramieniu.
-Nie bój się kochanie- mówi do mnie.- Już czas- podaje mi kopertę i znika.
Zostałam sama w czarnym pokoju, chcę sięgnąć po kopertę. Nagle świece oświetlające pomieszczenie gasnę, pojawia się ogień w kominku. List, która już prawie miałam w mojej ręce znajduję się teraz nad paleniskiem. Nim orientuję się co się za chwilę stanie kopertę trawi ogień.
-Nie!- krzyczę klękając obok kominka.
-Nigdy nie dowiesz się prawdy!- mówi do mnie głos dochodzący znikąd. Niski, mroczny męski głos zostaje mi w pamięci, a świat się rozpływa.
Budzę się i widzę nas sobą twarz Selne.
-Wszystko okej?- pyta.- Znowu krzyczałaś przez sen. Coś nowego?
-Niestety tak- odpowiadam i siadam na łóżku. Szybko opowiadam mojej przyjaciółce sen i czekam na jej reakcję.
-Głos znikąd?
-Tak, brzmiał w całym pokoju, nie było tam jego właściciela.
-Jejku, pokręcone to wszystko- wzdycha i rzuca się na swoje łóżko.
Patrzę na zegarek, dochodzi 8 rano, więc mam jeszcze czas do przyjazdu moich rodziców.
-Idziemy na śniadanie?- pytam.- Dzisiaj stołówka serwuje dłużej.
-Jasne, zbierajmy się.
Przygotowana do dość długiej podróży samochodem ubrałam wygodne dżinsy i bluzę dresową. Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na nasz nowy pokój. Selene wykonała tu kawał dobrej roboty. Ściany pokoju miały przyjemny miętowy kolor, nasze dwa białe łóżka stały obok siebie pod dużym oknem. Oddzielała je również komoda. W pozostałej części pokoju znajdowały się białe biurka i komody i oczywiście również w tym samym kolorze drzwi do garderoby. Pokój był jasny i dziewczęcy. Na jednej ze ścian wisiały nasze wspólne zdjęcia zrobione do tej pory.
-Idziesz?- zawołała mnie z przedpokoju.
Wzięła walizkę i plecak leżący na łóżku i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Po śniadaniu przyszła pora na pożegnanie się z Tomem. Znalazłam go siedzącego w bibliotece z nosem w książce.
-Tu się zaszyłeś- szepnęłam mu do ucha.
Podniósł głowę z nad lektury i popatrzył się na mnie.
-Nie myślałem, że będę szukany- odpowiedział i wrócił do książki.
-Tom przestań. Przyznaję powiedziałam ci wczoraj, że ci wybaczę. Jednak nie stanie się to z dnia na dzień. Proszę Cię, bądź cierpliwy.
-Jestem i będę, dlatego schodzę ci z drogi. Nie chcę przeszkadzać w twoich przemyśleniach.
-Mogłeś się chociaż pożegnać- zmartwiona i może trochę zawiedziona obróciłam się i wyszłam. Miałam nadzieje, że pójdzie za mną, że przytuli ale tego nie zrobił. Dotarłam na parking gdzie miałam czekać na rodziców i zobaczyłam dwa duże czarne suwy. Obok jednego z nich stała moja mama i tata rozmawiający ze sobą, zaraz za nimi trzymali strać dwaj Strażnicy. Podeszłam do całej czwórki pierwszy przy mnie pojawił się wysoki mężczyzna mający koło czterdziestu lat. Jego włosy i brodę pokrywała miejscami siwizna. Dobrze zbudowany, ubrany cały na czarno, miał nawet kamizelkę kuloodporną.
-Dzień dobry panienko. Nazywam się Alexander Slovit i będę towarzyszył panience w tej podróży.
-Miło mi pana poznać- uśmiechnęłam się i podałam mu rękę, on uścisną ją szybki i wrócił do przedstawiania.
-To jest mój syn, Mikołaj. Od dzisiaj jest panienki drugim Strażnikiem oraz uczniem Akademii.
-Cześć- jemu również podałam rękę- Miło mi poznać.
-Mi Ciebie również- odpowiedział z dziwnym akcentem.
Alexander wziął ode mnie walizkę i odszedł. Uznałam to za koniec rozmowy, więc postanowiłam przywitać się z rodzicami. Kiedy tylko popatrzyłam w ich kierunku mama rzuciła się na mnie.
-Tak się za tobą stęskniłam kochanie- szepnęła do mnie mocno przytulając. Za raz po niej przywitał mnie tata, równie mocno mnie ściskając.
-Musimy już jechać- obwieścił, Mikołaj, zapraszam do samochodów.
Za kierownicą pierwszego siedział nieznany mi mężczyzna, a na miejscu pasażera znalazł się Tom i Alexander. Nie spodziewałam się obecności tego pierwszego, jego zachowanie nie wskazywało na to, że najbliższy tydzień spędzi w moim rodzinnym domu. Ja jechałam z moimi rodzicami samochodem prowadzonym przez Mikołaja. Podróż minęła nam na rozmowie o szkole i o tym co działo się u moich rodziców. Zamilkliśmy dopiero wtedy kiedy auto wjechało na znajomy mi podjazd i ujrzałam nasz dom. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz